O drugiej pięć odpływam gdzieś, czy będzie dziś, czy zjawi się
Przed witryną sklepu w jednym z moich miejsc.
Papieros i dym, biały puch, wyspa słońca w morzu mgieł,
Nagły niemy zachwyt i milczenia szept.
Cynamon, karmel, dziki miód podwodną łodzią płyną tu
Cukru brąz, biel mleka, lepka gęsta czerń.
I czuję, że obiecał ktoś wiosnę po lodowcu zim,
Perły i diamenty W szarej tęczy dni.
Bo szczęście jest złodziejem słów, zabrania myśleć, pragnie czuć
I nie